-Wstawaj- krzyknęła mama.
-Już! Jeszcze tylko pięć minut!- marudziłam jak to z rana bywa.
-Jedziesz do Barcelony! Wstawaj!
-No tak! Zapomniałam!- krzyknęłam ze szczęścia, szybko wstałam i pobiegłam do łazienki.
Umyłam
zęby, wskoczyłam w pierwszy lepszy ciuch, zrobiłam lekki makijaż i
pędem poszłam coś zjeść. Gdy już miałam wychodzić, pożegnałam się z
kotami i żółwiem, ale na biurku zobaczyłam kartkę z bardzo długim
tekstem. Zapakowałam ją do torby i wybiegłam z domu. Byłam chyba
najszczęśliwszą osobą na świecie. Kiedy wsiadłam do samochodu wyjęłam z
torebki kartkę znalezioną na biurku. Było na niej napisane tak:
"Mam na imię Julia Mam 14 lat i chodzę do 1
gimnazjum do profilu " zamęczyć na śmierć xD". Piłką zaczęłam się
interesować w te wakacje, ale już wcześniej przebywałam w towarzystwie
chłopców, gdzie zawsze dużo grało się w nogę. Moją historię z futbolem
zapoczątkowało Euro 2012, a dokładniej mecz Polska-Ukraina. Już wtedy
postanowiłam oglądać wszystkie mecze w tych rozgrywkach, ale nie
sądziłam, że tak mnie to wciągnie. Gdy zobaczyłam w gazecie ranking
najbardziej "hot" piłkarzy od razu zaczęłam z koleżankami dobierać sobie
"mężów". Kiedy zobaczyłam Fabregasa
szybko powiedziałam, że jest mój.
Koleżankom niestety przeszło, ale ja wiernie oglądałam mecze Hiszpanii
(głownie ze względu na Fabsa). Po jakimś czasie zobaczyłam w jakim
klubie gra i dowiedziałam się o nim trochę więcej. Na finale Euro
niestety nie było mnie w domu, więc siedząc przed telebimem we Włoszech
udawałam, że jestem za Italią po to by mnie nie zabili ,
ale w głębi serca kibicowałam Hiszpanii. Kibicowałam im nie tylko ze
względu na Cesca, ale za względu na nich wszystkich. Byłam taka
zakochana(nadal jestem) i bardzo współczułam mojej rodzinie, która
musiała wysłuchiwać moich ciągłych "ochów i achów". Kiedy wygrali byłam
najszczęśliwsza na świecie. Gdybym wiedziała przed Euro, że tak pokocham
piłkę na pewno kupiłabym bilet na mecz i pojechała do Gdańska by ich
zobaczyć. Moje uwielbianie Cesca oczywiście zapoczątkowało kochanie FC
Barcelony. Z początku mecze oglądałam nieregularnie i gdy Cesc w nich
nie grał, nie przywiązywałam, aż tak dużej wagi do konieczności ich
obejrzenia. Moim największym marzeniem jest pojechanie na mecz Barcy
oraz zamieszkanie w Barcelonie. Póki co jednak chciałbym nareszcie móc
oglądać mecze w telewizji, a nie na tych okropnych transmisjach w necie,
więc czekam na wygaśnięcie umowy i dokupienie pakietu sportowego. Moim
ogromnym hobby jest granie w Fife 13.Na początku pożyczyłam od kolegi wersję z 2011 roku, ale tak mi się
spodobało, że prędko kupiłam sobie nowszą wersję. Chciałabym również,
aby ludzie zaczęli akceptować to, że dziewczyny też mogą lubić piłkę i
nie jest to zwykłe szpanowanie i lans. Niestety choć z moim
zainteresowaniem wiąże się dużo utrudnień jak wyśmiewanie i brak
tolerancji do czyiś zainteresowań i tak uwielbiam Barcelonę i nie jest
to dla mnie przeszkodą. Wierzę w to, że kiedyś przeżyję to wszystko na
Camp Nou i zobaczę z bliska moich ulubionych piłkarzy jak Fabregasa,
Tello i całą ekipę ze stolicy Katalonii. Tak jak inni kieruję się
w życiu mottem " Never stop dreaminig" i próbuje osiągnąć mój cel.Pomagam sobie ucząc się hiszpańskiego, bo także to jest moją wielką
pasją."
Był to dokładny opis mnie. Przed Wigilią napisałam taki esej opisujący mnie. Dopiero teraz go znalazłam, bo przez ostatnie pół roku nigdy go nie widziałam, może zniknął? To było niemożliwe, ale zdawało mi się jakby ktoś specjalnie mi go dzisiaj podrzucił,aby uświadomić mi, że spełniają się moje marzenia.Wrzucając go na dno torebki wybiegłam na lotnisko "Chopina" w Warszawie. Następnie zważyli i sprawdzili walizki, a następnie wysłali mnie na odprawę. Z lekkim opóźnieniem samolot wystartował prosto do BARCELONY!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hola!- Powiedziała do mnie miejscowa rezydentka
Hola!- odpowiedziałam
-Nazywam się Ania i jestem polką. Jeśli potrzebujecie jakiejś pomocy, mówcie. Do czasu dojazdu do centrum miasta możecie mnie pytać o co tylko chcecie. Opowiem wam coś o stolicy Katalonii podczas tej krótkiej podróży.-rzekła.
Lotnisko było położone bardzo blisko centrum, więc rezydentka, która wcześniej powiedziała do mnie "hola", zdążyła opowiedzieć nam tylko troszkę o La Rambli i Antonio Gaudim. Resztę chciałam zobaczyć i dowiedzieć się sama. Barcelona była jak z bajki. Każdy budynek był wart uwagi, a ludzie byli inni- weselsi. Nie dziwię im się, bo życie w takim mieście to istny raj. Za pięć minut byliśmy już na miejscu, a ciocia już na mnie czekała.
-Hola Julia!- powiedziała z radością.
-Hola tia!- odkrzyknęłam.
Rozmawiało nam się wspaniale, tak jakbyśmy znały się od lat. Może i nie mówiłam dobrze po hiszpańsku, ale dogadać się z nią mogłam. Minął pierwszy dzień, ale niestety w drugim wszystko zaczęło się komplikować....
Me gusta twój blog ^_^ Pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 piszę :))
Usuń<3
OdpowiedzUsuńsuper!!! :D
OdpowiedzUsuńkiedy następna część???
Dziękuję ♥ Może jakoś niedługo coś napiszę :)
UsuńŚwietne <3<3<3 Pls czytaj moje ;)
OdpowiedzUsuńTHG-----> myhungergameslive.blogspot.com
PLL(Nowy) -----> iloverosewood.blogspot.com <3<3
Oba mam nadzieję przeczytaSz
dzięki <3 Tak, zajrzę do Ciebie :)
OdpowiedzUsuń