piątek, 20 grudnia 2013

¿Dónde está el señor tímido?

Nie  mogę w to uwierzyć, ale chyba się zakochałam. Dlaczego taka jestem? Zerwałam z jednym i zaraz kocham innego! Może na chwilę przestanę się zadręczać i po prostu wstanę z łóżka i zrobię sobie poranną kawę. Chociaż zazwyczaj robię ją innym, a sama jej nie piję, dzisiaj postanowiłam zrobić wyjątek. Kiedy zaspanym krokiem zeszłam na dół zobaczyłam śniadanko na stole. Byłam w szoku, ale gdy spostrzegłam Cesca stojącego przy blacie kuchennym, aż sama do siebie się uśmiechnęłam. Podbiegłam do niego i mocno pocałowałam. Stał oszołomiony, ale od razu odwzajemnił pocałunek. Potem usiadłam na blacie i całowaliśmy się dalej. Było tak romantycznie i cudownie. Do chwili. Nagle do pokoju wparował Marc i śmiejąc się, krzyknął "Tadam".http://24.media.tumblr.com/01b4cc4e32f0c51e3e5a3273c6fb26e3/tumblr_mxyi88qYKV1qfhuefo3_250.gif
 Troszkę się zdziwiłam co to może oznaczać, ale gdy pokazał ręką na stół zrozumiałam, że to on zrobił śniadanie, a nie Cesc. Popatrzyłam się na mojego chłopaka (jeśli mogę go tak nazwać) wzrokiem typu "mam cię zabić teraz czy za chwilę?" i bardzo podziękowałam Marcowi i powiedziałam, że to słodkie. Marc przytulił się do mnie, a Cesc delikatnie się wzdrygnął. Po chwili gdy Marc nie chciał mnie puścić, odchrząknął. Ja ledwo powstrzymywałam się od śmiechu, ale starłam się tego nie pokazywać. Zjadłam kanapki i wypiłam kawę, którą jednak zrobiłam nie tylko dla siebie, ale też dla wszystkich. Chłopcy w żółwim tempie zbierali się na trening, a ja ogarniałam chałupę. Zaraz jednak skapnęłam się, gdzie jest Leo? Włączając komórkę na ekranie pojawiło mi się powiadomienie o tym, że wrzucił coś na twittera. Jak to zobaczyłam myślałam, że zemdleję.
Gdy zadwoniłam do niego, odezwał się: "Wczoraj mnie wszyscy zostawiliście, to teraz mnie znajdźcie". Zamurowało mnie. Gdzie on w ogóle jest? Kiedy pokazałam chłopakom zdjęcie spojrzeli się na siebie przerażeni i pociągnęli mnie za rękę w kierunku wyjścia. Nic nie ogarniałam. Pomyślałam, że niezłe ziółko, z tego niby takiego skrytego pana Leo.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo przepraszam, że taaaak długo nie pisałam. Zastanawiam się czy ktoś jeszcze pamięta o moim blogu ;) przekonam się. Zapraszam na kolejny krótki rozdział i życzę miłej lektury
Wasza Jula <3 

środa, 24 lipca 2013

Pues..

- No strzelaj pacanie!- wrzeszczał na Marca, Cristian
Jak mam strzelać jak nawet piłki nie mam?-krzyknął Marc.
- Chłopcy, spokojnie, proszę- rzekłam słodko.
- Dla ciebie wszystko- szepnął Marc- Ale to ten debil się na mnie drze, nie ja! Ja jestem grzeczny...
Chłopcy nadal grali w Fifę, a ja próbowałam się dobrze z nimi bawić. Uwielbiałam ich. Jednak ciągle myślałam o tym, że Javier od nas odchodzi. Nagle zadzwonił do mnie i powiedział:
"Wyjeżdżam jutro z rana. Wiesz, że nasz związek nie przetrwa. Chciałbym abyśmy byli przyjaciółmi na zawsze. Ja i tak zawsze będę cię kochał jako przyjaciółkę, mam nadzieje, że ty mnie też jako przyjaciela. Z Cescem będziesz szczęśliwsza. Będę się cieszył waszym szczęściem, a mam nadzieje, że ty będziesz się cieszyć moim, gdy poznam tam jakąś dziewczynę. Wiedz, że będziesz pierwszą osobą, której o niej opowiem. Cześć słodka"
I się rozłączył. Nawet nie zdążyłam cokolwiek powiedzieć, bo on nawijał jak katarynka. Zastanawiałam się czy przypadkiem nie zapisał sobie wszystkiego na kartce lub się tego  wyuczył. Przez ostatni tydzień nasz związek się walił, więc może to wyjście wcale nie było najgorsze. Kiedy to sobie obmyślałam doszłam do wniosku, że jest wręcz idealnie. Przyjaciele. Odpisałam mu szybko "Przyjaciele na zawsze, Julka" Chłopcy próbowali mnie pocieszyć, ale to nie było potrzebne, bo ja zamiast płakać byłam szczęśliwa. . Leo mówił mi, że kocha mnie najbardziej na świecie. Trochę mnie to zdziwiło, ale gdy zobaczyłam pustą butelkę wina i tylko jeden kieliszek, wszystko stało się jasne. Marc zacierał ręce, szykując plan poderwania mnie, a Tello nadal grał na Ps3 krzycząc na swoich fifowych rywali. Cesc głaskał mnie po włosach i zaczął robić warkocza.
- Czy mi się zdaje, czy ty umiesz robić warkocza?- zaśmiałam się.
- No pewnie. Ines, kiedy byłem młodszy, ciągle kazała mi się czesać, aż w końcu się nauczyłem. To nawet nie takie trudne-odpowiedział z uśmiechem na ustach.
To było nieprawdopodobne, ale on zawsze miał dobry humor. Niezależnie od sytuacji zawsze się uśmiechał. A uśmiech miał taki piękny... Powalający każdą dziewczynę. Mnie także...

-Umiesz bajerować dziewczyny- powiedziałam i klepnęłam go po ramieniu.
- A ciebie mi się udało?- zapytał i pociągnął mnie do siebie ,aż wylądowałam u niego na kolanach.
 - Ymm..- mruknęłam i wstałam.
Może Javier miał racje, że pasujemy do siebie z Cescem. Mieliśmy podobne zainteresowania. Ja lubiłam go, on lubił mnie. Chyba już nie kochałam Javiera. Tzn jako przyjaciela tak, ale nie jako chłopaka. Kiedyś pojadę do niego w odwiedziny i jestem pewna, że wszystko będzie tak jak dawniej.  Przynajmniej mam taką nadzieję. Kiedy spojrzałam na zegarek była już 23. Pozwoliłam im zostać. Posłałam kanapę w salonie i powiedziałam, że muszą się na niej zmieścić. Kiedy poszłam do siebie do pokoju wszedł Cesc, który bacznie mi się przyglądał.
 - Ej, co tu robisz?
- Bo ja nie chce z nimi spać. Leo usnął na kanapie jak dzieciak, Marc lamentuje, że nie ma dziewczyny, a Cristian nadal gra. Nie zasnę tam, a jutro przecież mamy trening  i muszę być wypoczęty.
- Dobra, pościele ci w pokoju Carloty. Dzisiaj śpi u chłopaka.
- Ale ja nie chce tam.
- To gdzie chcesz?
- U ciebie- powiedział i złapał mnie za rękę- ślicznie wyglądasz tak poza tym-
- Dziękuje- odpowiedziałam i zorientowałam się, że jestem w bieliźnie.  Zakryłam się szybko prześcieradłem, bo byłam w samej bieliźnie.
Usłyszałam jak westchnął smutno.
 Chciało mi sie śmiać.
- Okey, wskakuj, ale ja śpię po prawej.
- Oczywiście, jak sobie życzysz. Julciu.
Kiedy usłyszałam moje imię w takim wydaniu nie wytrzymałam i przywaliłam mu poduszka.
- Nie oddam ci, bo dziewczyn się nie bije.
- Ze niby taki dżentelmen?- zaśmiałam się.
- Przecież ja zawsze- odpowiedział drwiąco.
- Ja już idę spać, nie wiem jak ty.
- Ja tez.  Dobranoc kochanie.
- Zawsze mogę cie stad wywalić, wiesz?
- Spoko, już będę grzeczny.
Przed snem kotłowało mi si mnóstwo myśli w głowie. Ale jedno nie dawało mi spokoju. Leżysz w jednym łóżku  z Cescem Fàbregasem, który mówi do ciebie "kochanie"  !!!

niedziela, 7 lipca 2013

La solución

- Javier, mów co się stało.
- Nie wiem od czego mam zacząć.
- Zacznij obojętnie od czego, tylko powiedz o co chodzi. Przerażasz mnie!
- Julciu, bo jest taka sprawa. Rozmawiałem z Bojanem

- zawahał się- Albo wiesz co? Chodź po prostu za mną.
Szłam za Javierem, ale w mojej głowie panował kocioł. Nie wiedziałam gdzie idę. W końcu dotarliśmy do drzwi na końcu długiego korytarza. Na drzwiach wisiała plakietka " Sandro Rosell"
Gdy to zobaczyłam zamurowało mnie.
- Javier, co my tu robimy?- zapytałam i odruchowo położyłam rękę na jego ramieniu.
- Kochanie, zobaczysz-powiedział smutno i zapukał do drzwi.
- Proszę- usłyszałam męski głos.
Weszliśmy do środka, a tam na siedzeniu przy komputerze siedział prezes Barçy.
- Czy mógłbym jeszcze raz zobaczyć?-spytał Javier.
- Proszę bardzo. Czy twoja dziewczyna już wie?
Javier pokiwał przecząco głowa.
Po chwili trzymałam w ręku białe kartki papieru z nazwiskiem mojego chłopaka.
Spojrzałam dokładniej i był to.........................................................................................................NOWY KONTRAKT!
Jak się ucieszyłam! Obowiązywał do 2016 roku. Rzuciłam się na szyje Javierowi i zaczęłam mu gratulować. On nadal miał smutna minę- tego nie rozumiałam.
Spojrzałam jeszcze raz na kontrakt . Wszystko wydawało mi się wspaniałe- dobra pensja, obowiązujący 3 lata czyli o czym Javier marzył. Jednak zobaczyłam jedna rzecz, która wcześniej umknęła mojej uwadze- AC MILAN.

Patrzyłam ślepo przed siebie, bo to do mnie nie docierało.
- Javiś?- pytałam przez łzy.
- Niestety-odpowiedział tak jakby miał się rozpłakać.
  Wtedy wyszłam z gabinetu prezesa i zaczęłam płakać.
Javier wybiegł za mną.
-Tak mi przykro kotku.
- Ale czemu? Przecież było nam tutaj tak dobrze.
-Wiem, mi też. Wolałbym zostać tutaj, ale oni chcą inaczej. 
- To dlatego się do mnie nie odzywałeś i okłamywałeś?
- Tak, prezes chciał ze mną rozmawiać. Ustalaliśmy szczegóły transferu. Skarbie, to jeszcze nie jest koniec NAS. Możesz przecież jechać ze mną.
- Wiem- powiedziałam i odeszłam.
Zupełnie nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Delikatnie mówiąc byłam bardzo wkurzona. Pobiegłam na trybuny- próbowałam dobrze się bawić i na chwilkę zapomnieć o tym co powiedział mi Javier. 
Już w piątej minucie Messi strzelił bramkę, ale w 30 minucie Espanyol zremisował.
Taki wynik utrzymał się do 86 minuty, ale potem padł gol. Nie dla Barçy, a dla Espanyolu. Z takim wynikiem skończył się mecz.
Kiedy zeszłam schodkami w dół, usłyszałam drącego się na nich Tito "Przegraliście derby z Espanyolem? Co się z wami dzieje?!"

Rzeczywiście był to ich bardzo słaby mecz. Kiedy wróciłam do domu usłyszałam pukanie do drzwi. Stali w nich: Cesc, Leo, Marc i Cristian.
- Musimy coś z tym zrobić- mówił już na wejściu Leo.
http://24.media.tumblr.com/2e48360f7a292caa9827d83b7099e9c4/tumblr_mpk0yvT95d1runcryo1_250.gif
- Z czym?- zapytałam.
- Raczej z kim- odchrząknął Marc.
- Ymm- mruknęłam cicho.
-  Nie może od nas odejść! Głupi Milan zgarnie nam dobrego gracza, przyjaciela i tobie chłopaka!- nawijał Messi.
- Nie sadze, aby Milan zabierał nam Javiera aby być jego chłopakiem- walnął Tello.
Messi zrobił "facepalma",
http://www.fcbarcelonablog.pl/wp-content/uploads/2013/05/messi-facepalm.jpg 
 a Marc zaczął krzyczeć, ze zwątpił w ludzi w tej chwili.
Rzeczywiście Cristian ostatnio rozumem nie grzeszył.
Zaproponowałam, że zrobię im coś do jedzenia. Zaczęłam kroić ogórki do sałatki, gdy nagle poczułam czyjeś ręce na moich ramionach. Gwałtownie odwróciłam się i prawie dźgnęłam go nożem.
- Idioto! Zabiłabym cie!- wrzasnęłam.
- Spokojnie Julciu- odpowiedział przerażony Cesc. Po polsku zabrzmiałoby to ładnie, ale po hiszpańsku gdy słyszałam "Hulciu" zazwyczaj się wkurzałam.
- I jeszcze mówisz do mnie Julciu? Przecież wiesz, jak to okropnie brzmi.
- Moim zdaniem pięknie, tak pięknie jak ty.
Zarumieniłam się. Flirt- rzeczywiście mi tego jeszcze dziś potrzeba.
Spróbowałam się uśmiechnąć, a następnie skończyłam robić kanapki i wyszłam z kuchni.
Kiedy wręczyłam im kanapeczki, aż pociekła im ślinka. Messi krzyknął z uradowania, a Marc powiedział:
- Jesteś piękna, lubisz piłkę, znasz hiszpański i jeszcze robisz pyszne kanapeczki! Może niech na serio Javier idzie do Milanu, a ty zostaniesz dla mnie?
Zaśmiałam się, ale gdy usłyszałam " Javier idzie do Milanu" znowu zrobiło mi się smutno. Usiadłam pomiędzy Cristianem, a Cescem i włączyłam Ps3. Może wtedy poczuję się lepiej gdy będę mogła ponabijać się z fatalnej gry w Fifę piłkarzy Barcelony.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hey! Jutro wyjeżdżam do Włoch, więc raczej będzie 2-tygodniowa przerwa. Jednak jak wrócę postaram się wrzucić też trochę zdjęć z mojej wycieczki. Kto wie.. może przydadzą się po mojego opowiadania?
Buziaki,
Jula ♥

czwartek, 20 czerwca 2013

Algo serio

Kiedy przyszłam do domu włączyłam komórkę. Był na niej tylko jeden SMS od Javiera. Zawierał treść "przepraszam". Tylko na tyle go stać, na zwykle przepraszam?- wrzeszczałam na cały dom.
 - Julciu, może naprawdę ma jakiś ważny powód- pocieszała mnie Carlota.
- Powiedziałby mi chyba, co nie? Myślę, że mnie po prostu zdradza.
W tej chwili usłyszałam krótkie brzęczenie mojego telefonu, a na ekranie pojawił się kolejny SMS.

" Jutro o 18 gramy towarzyski mecz z Espanyolem. Przyjdziesz? Cesc"
Szybko wystukałam "JASNE". Pomyślałam sobie, że może wtedy dowiem się prawdy o 'tajemniczych wyjściach Javiera', a poza tym każdy mecz Barçy to dla mnie coś wspaniałego. Spróbowałam o tym w tej chwili zapomnieć i położyć się do łóżka, bo była już 1 w nocy.
Kiedy rano wstałam, nie stało się nic szczególnego. Zero nieodebranych połączeń, smsów, po prostu nic.  Chociaż cała gotowałam się ze złości na Javiera, czekałam na to, że się odezwie. Nie mogłam skontaktować się z Paulą, bo dzwoniąc do niej od razu włączała się poczta głosowa. Filip i Ines przyszli mnie pocieszysz.
- Nie przejmuj się, może to się jakoś dziś wyjaśni- pocieszała Ines.
- Nie może, tylko na pewno- krzyczał Filip.
- Spokojnie kochany-słodko powiedziała Ines oraz cmoknęła go.
Popłakałam się.
- Ojej Julciu, przepraszamy. To może ciebie tez pocałować? Będzie wtedy ci lepiej?- spytał Filip i już zaczął się do mnie zbliżać, ale odsunęłam się.
- Zwariowałeś palancie?! Nie chcę cię całować! Nie chce takich przeprosin i pocieszeń!- darłam się na niego.
- Fidźippe, nie całuj Julii! Wiem, że się przyjaźnicie, ale chyba bez przesady.....- mówiła Ines.
- Dobrze, dobrze.. Chciałem pomóc. Przepraszam rybko.
Ines i Filip chyba zapomnieli, że nadal przy nich siedzę, bo zaczęli się śmiać i łaskotać.
Zakochani- pomyślałam. Przytuliłam ich i powiedziałam, że już muszę iść. Chyba dopiero wtedy się ocknęli, bo mieli bardzo zaskoczone miny i tylko powoli kiwali głowami. Ines podbiegła do mnie i powiedziała na koniec:
- Ty też tak będziesz miała już niedługo z powrotem, uwierz mi, wszystko się ułoży. Javier jest spoko, nie zrobiłby żadnego świństwa, jestem pewna.
-Oby- westchnęłam i poklepałam Ines, a następnie wyszłam na mecz.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak zwykle na stadionie było mnóstwo ludzi. Tym razem mnie to denerwowało, bo przyszłam tutaj w jednym podstawowym celu- dowiedzieć się całej prawdy. Nadal go mocno kochałam, ale jego kłamstwa wyprowadzały mnie z równowagi. Podeszłam do ochroniarza i powiedziałam mu kim jestem. Widocznie pamiętał mnie z poprzedniej wizyty, bo wpuścił bez problemu. Po cichu przeszłam do szatni i zapukałam w niebieskie drzwi.
- Ej, ktoś puka- usłyszałam głos Marca.
http://24.media.tumblr.com/928a0113efd8dff9adf5bfd3be74703b/tumblr_molqjqumVf1ri04pxo1_500.gif
- Można wejść- powiedział Puyol.
Otworzyłam drzwi, a w szatni zobaczyłam tylko Puyola, Xaviego i Bartrę.
- O Juleńka ( tak zawsze mnie nazywali). Co ty tu robisz?- zapytał Puyol.
- No bo ja...- jąkałam się, bo tak naprawdę,  co ja tu robiłam?!
W tej chwili do szatni wszedł Javier.
-Uuuuuu- chłopcy zawyli naraz.
- Kochanie ty moje, ja ci wszystko wytłumaczę, bo...- zaczął tłumaczyć się Javier wcześniej znany pod pseudonimem "Javiś".
- Nawet się nie tłumacz!- krzyknęłam.
- Ale Julinku, to nie tak! Bo tu chodzi o to, że...
- Tak? Jak możesz!
- Ja...
Wyszłam, bo nie wytrzymałam. Jednak po chwili zauważyłam, że mnie goni. Biegłam szybciej, ale jest piłkarzem- okazał się szybszy. Jego oczy wyglądały na smutne, tak jakby cale pokrywały się łzami. Przeraziłam się- to było coś poważnego.

piątek, 14 czerwca 2013

Tienes novio y le amas!

Pique i Paula wyjechali. W moim domu zrobiło się jakoś cicho, bo to ona zawsze podśpiewywała i włączała muzykę na full'a. Związek Filipa z Ines kwitł. Bawiło mnie to jak wymawiała jego imię "Fidźippe". Ale cóż, Hiszpanie tak wszystko słodko zmiękczają. Codziennie rozmawiali o wydatkach i oszczędzaniu- to ich odprężało. Nie rozumiem tego, ale każdy ma inne pasje, u niektórych jest nią nawet wesoła pogawędka o kredytach do spłacenia.
 Paula zadzwoniła do mnie gdy byli już na miejscu.
- Czeeeść! Juz jesteśmy!
- Tak? Pozdrów ode mnie Polskę!
- Jasne. Wiesz co robi Gerard? Bez przerwy robi zdjęcia i rozdaje autografy. Po prostu zwariował!Co lepsze do wszystkich zdjęć z fanami ustawia się ze mną. Rozumiesz? Pewnie tabloidy się o tym dowiedzą! Masakra!
- Ojej, ale to fajnie, że się dobrze bawicie- odrzekłam niemrawym głosem.
-Ej, skarbie! Co jest?
-Nic, nic...
-Mów w tej chwili!
-No bo...
-No bo co?- krzyczała do słuchawki moja przyjaciółka
-No pokłóciłam się ostro z Javierem.
-O jezu, o co?
-O to, że nie ma dla mnie ostatnio czasu. Ciągle chodzi na treningi, gra mecze, a ja już tak nie mogę! Wraca codziennie po 20 i jest tak zmęczony, że od razu kładzie się spać. Weź, co robić Paula?
- Myślę Jula, że jfis##jfkdpaul##jgk###fjdgkdf#opg#kdfh*#f- mówiła Paula, ale zaczęło strasznie przerywać.
No to super- pomyślałam- idealnie dowiedziałam się co zrobić.
Byłam taka wściekła, że postanowiłam się przejść. Wędrowałam po ulicach Barcelony, aż w końcu stopy zaprowadziły mnie na plażę. Było już dość późno, w okolicach 21. Wyłączyłam komórkę, bo nie miałam ochoty na rozmowę z moim chłopakiem. Spacerując po mokrym piasku przy zachodzie słońca zebrało mi się na płacz. Jeszcze parę dni temu wszystko było wspaniale, a teraz nagle się wali. Usłyszałam za sobą krzyki chłopaków z Barcy. Był tam Puyol, Xavi, Cesc i Messi. O nie- mówiłam sobie w myślach-nie mogą zobaczyć mnie w takim stanie. Jednak było za późno...
- O! Nasza Juleńka- krzyczał Messi.
 http://25.media.tumblr.com/3aceebf2bdc327acbe76787eeb494b1b/tumblr_mfrgxel9dg1r4j4v3o1_250.gif
- A gdzie twój chłopiec? Dzwoniliśmy do ciebie, ale nie odbierałaś. Zgubiłaś telefon? Chcesz pożyczyć? -zapytał się Puyol.
 http://24.media.tumblr.com/4c40788ac9c225d186f341b91300b47e/tumblr_mfrgxel9dg1r4j4v3o7_250.gif
- Nie, dzięki. No jest na treningu- powiedziałam.
- Na jakim treningu? O tej porze? - Zapytał się Xavi.
 http://25.media.tumblr.com/5648de1ff87feb8c67d546cdd6e12ba8/tumblr_mfrgxel9dg1r4j4v3o8_250.gif

- Mówił, że..- nie dokończyłam, bo uświadomiłam sobie, że mnie oszukał. WCALE NIE BYŁ NA TRENINGU!
- Czy nigdy nie macie treningów tak późno? -spytałam.
-Nigdy. O tej porze nie ma się już tylu sił co rano.
- Aha- odpowiedziałam łamiącym się głosem.
Usiadłam na piasku i zaczęłam płakać. Chłopcy pytali się co mi jest i czy powiedzieli coś niestosownego, ale ja tylko kiwałam przecząco głową i poprosiłam ich, aby nie pytali, bo kobiet i tak nie zrozumieją. Tylko jeden z nich upierał się przy swoim  i został przy mnie. Cesc.
- Słodka, nie przejmuj się. Może okłamał cię z jakiegoś ważnego powodu.
- Naprawdę tak sądzisz? Co może być tak ważne aby mnie okłamać?
- Nie wiem. Znam go już dość długo i wiem, że to porządny facet.
- Tak? Dziękuję Cesc.- powiedziałam i przytuliłam go mocno, było to ode mnie silniejsze.
- Nie ma za co maleńka.
- Uwierz mi, jest.
Pocałował mnie w policzek i odszedł w stronę kolegów.
To było przejmne, ale je przecież mam chłopaka! Ogarnij się- wrzeszczałam do siebie samej- m a s z c h ł o p a k a i g o k o c h a s z !

środa, 12 czerwca 2013

Mi casa

Kiedy dobiegło końca parady zeszliśmy z autobusu w niesamowitych nastrojach. Chłopcy mieli całkowity zakaz picia od Puyola, bo jutro mieli stawić się na treningu. Trochę pomarudzili, ale po chwili zaakceptowali ten fakt. Była już 18, chociaż słońce świeciło tak mocno jak w południe. Gerard zadecydował, że pójdziemy zjeść coś na powietrzu. Wszyscy przytaknęli, bo pogoda aż się prosiła o zostanie na dworze. 100 metrów od portu znajdowała się pięknie położona elegancka restauracja. Ja i Javier oraz Cesc i Filip siedzieliśmy z jednej , a Gerard, Paula i Ines z drugiej strony stołu pokrytego czerwonym obrusem. Kiedy przeglądaliśmy menu kątem oka zobaczyłam jak Gerard kładzie rękę na ramieniu Pauli, a ona wtula się w niego. Wyglądali tak słodko, po prostu byli dla siebie stworzeni. Po chwili Filip zaczął rozmowę z Ines:
- Co chciałabyś zjeść?
- Oj nie wiem, tyle rzeczy wygląda tu tak pysznie. A co polecasz?
- Ostatnio jadłem dobre pomidory z mozzarella. Uwielbiam też tartę- opowiadał, ale dziewczyna mu przerwała

- Tartę z owocami! -Klasnęła w ręcę-Też ja kocham! To chyba najlepsze co może być., oczywiście oprócz zakupów i przecen!- nawijała dziewczyna.
Filip tylko patrzył się na nią jak zahipnotyzowany i uśmiechał się do niej. Lepszej wybrać dla niego nie mogłam- mówiłam sobie w myślach. Cesc grał na komórce.

Zdziwiło mnie to, ze 26-letni piłkarz Barcelony gra na telefonie w jakaś durną grę. Gdy przyjrzałam się dokładniej zauważyłam, ze to gra, w którą grała cała moja klasa w Polsce. Zrobiło mi się trochę przykro, ale gdy Javier objął mnie od razu pomyślałam, że dopiero tutaj jestem naprawdę szczęśliwa.
- Słońce, co się dzieje?- zapytał się mnie Javiś.
- Nic, nic. Tylko trochę mi smutno, przypomniał mi się dom.
- Chciałabyś wrócić do Polski?- zadał pytanie i objął ręka moją twarz.
- Nie. Tutaj jest mi dobrze. Moi rodzice może mnie odwiedza. Gdy rozmawiałam dzisiaj z mamą coś wspominała o przyjeździe tutaj. Fajnie by było gdybyście się poznali.
- Tak, mam nadzieje że by mnie polubili. Moja mama Cię uwielbia. Ciągle gada o tym jaka jesteś wspaniała, ale na pewno nie robi tego częściej niż ja- zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się. Spojrzałam w stronę Pauli, która  mówiła coś do Gerarda.
- Tak! Świetny pomysł!- krzyknął wniebowzięty.
- Co się stało?- zapytałam.
- Wiesz, miałam przyjechać tutaj tylko na jakiś czas. Jednak, no rozumiesz- rzekła i złapała za rękę Pique- postanowiliśmy pojechać na tydzień do Polski!
- Jak to? Kiedy? Kto?
- Ja i Gerard! Za 5 dni.
- To świetny pomysł. Zawsze chciałem odwiedzić wasz kraj. Podczas Euro bardzo mi się podobał- powiedział Pique.
- Fajnie! Tylko błagam, wyślijcie mi pocztówkę.
-Haha! Do czego to doszło, abym wysyłała ci pocztówkę z miejsca, w którym mieszkasz.
- No wiem! Ale nie wiem czy ja tam jeszcze mieszkam. Czuję jakby to tu był mój prawdziwy dom
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak bardzo przepraszam za długą nieobecność. Teraz w szkole mam bardzo dużo sprawdzianów, egzaminów, ale już niedługo wakacje! Jednak zastanawiam się czy mój blog nie jest za nudny i czy nie przydałaby się tam mała "rewolucja". Jakieś pomysły, propozycje? :)