Kiedy przyszłam do domu włączyłam komórkę. Był na niej tylko jeden SMS
od Javiera. Zawierał treść "przepraszam". Tylko na tyle go stać, na
zwykle przepraszam?- wrzeszczałam na cały dom.
- Julciu, może naprawdę ma jakiś ważny powód- pocieszała mnie Carlota.
- Powiedziałby mi chyba, co nie? Myślę, że mnie po prostu zdradza.
W tej chwili usłyszałam krótkie brzęczenie mojego telefonu, a na ekranie pojawił się kolejny SMS.
" Jutro o 18 gramy towarzyski mecz z Espanyolem. Przyjdziesz? Cesc"
Szybko wystukałam "JASNE". Pomyślałam sobie, że może wtedy dowiem się prawdy o 'tajemniczych wyjściach Javiera', a poza tym każdy mecz Barçy to dla mnie coś wspaniałego. Spróbowałam o tym w tej chwili zapomnieć i położyć się do łóżka, bo była już 1 w nocy.
Kiedy rano wstałam, nie stało się nic szczególnego. Zero nieodebranych połączeń, smsów, po prostu nic. Chociaż cała gotowałam się ze złości na Javiera, czekałam na to, że się odezwie. Nie mogłam skontaktować się z Paulą, bo dzwoniąc do niej od razu włączała się poczta głosowa. Filip i Ines przyszli mnie pocieszysz.
- Nie przejmuj się, może to się jakoś dziś wyjaśni- pocieszała Ines.
- Nie może, tylko na pewno- krzyczał Filip.
- Spokojnie kochany-słodko powiedziała Ines oraz cmoknęła go.
Popłakałam się.
- Ojej Julciu, przepraszamy. To może ciebie tez pocałować? Będzie wtedy ci lepiej?- spytał Filip i już zaczął się do mnie zbliżać, ale odsunęłam się.
- Zwariowałeś palancie?! Nie chcę cię całować! Nie chce takich przeprosin i pocieszeń!- darłam się na niego.
- Fidźippe, nie całuj Julii! Wiem, że się przyjaźnicie, ale chyba bez przesady.....- mówiła Ines.
- Dobrze, dobrze.. Chciałem pomóc. Przepraszam rybko.
Ines i Filip chyba zapomnieli, że nadal przy nich siedzę, bo zaczęli się śmiać i łaskotać.
Zakochani- pomyślałam. Przytuliłam ich i powiedziałam, że już muszę iść. Chyba dopiero wtedy się ocknęli, bo mieli bardzo zaskoczone miny i tylko powoli kiwali głowami. Ines podbiegła do mnie i powiedziała na koniec:
- Ty też tak będziesz miała już niedługo z powrotem, uwierz mi, wszystko się ułoży. Javier jest spoko, nie zrobiłby żadnego świństwa, jestem pewna.
-Oby- westchnęłam i poklepałam Ines, a następnie wyszłam na mecz.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak zwykle na stadionie było mnóstwo ludzi. Tym razem mnie to denerwowało, bo przyszłam tutaj w jednym podstawowym celu- dowiedzieć się całej prawdy. Nadal go mocno kochałam, ale jego kłamstwa wyprowadzały mnie z równowagi. Podeszłam do ochroniarza i powiedziałam mu kim jestem. Widocznie pamiętał mnie z poprzedniej wizyty, bo wpuścił bez problemu. Po cichu przeszłam do szatni i zapukałam w niebieskie drzwi.
- Ej, ktoś puka- usłyszałam głos Marca.
- Można wejść- powiedział Puyol.
Otworzyłam drzwi, a w szatni zobaczyłam tylko Puyola, Xaviego i Bartrę.
- O Juleńka ( tak zawsze mnie nazywali). Co ty tu robisz?- zapytał Puyol.
- No bo ja...- jąkałam się, bo tak naprawdę, co ja tu robiłam?!
W tej chwili do szatni wszedł Javier.
-Uuuuuu- chłopcy zawyli naraz.
- Kochanie ty moje, ja ci wszystko wytłumaczę, bo...- zaczął tłumaczyć się Javier wcześniej znany pod pseudonimem "Javiś".
- Nawet się nie tłumacz!- krzyknęłam.
- Ale Julinku, to nie tak! Bo tu chodzi o to, że...
- Tak? Jak możesz!
- Ja...
Wyszłam, bo nie wytrzymałam. Jednak po chwili zauważyłam, że mnie goni. Biegłam szybciej, ale jest piłkarzem- okazał się szybszy. Jego oczy wyglądały na smutne, tak jakby cale pokrywały się łzami. Przeraziłam się- to było coś poważnego.
- Julciu, może naprawdę ma jakiś ważny powód- pocieszała mnie Carlota.
- Powiedziałby mi chyba, co nie? Myślę, że mnie po prostu zdradza.
W tej chwili usłyszałam krótkie brzęczenie mojego telefonu, a na ekranie pojawił się kolejny SMS.
" Jutro o 18 gramy towarzyski mecz z Espanyolem. Przyjdziesz? Cesc"
Szybko wystukałam "JASNE". Pomyślałam sobie, że może wtedy dowiem się prawdy o 'tajemniczych wyjściach Javiera', a poza tym każdy mecz Barçy to dla mnie coś wspaniałego. Spróbowałam o tym w tej chwili zapomnieć i położyć się do łóżka, bo była już 1 w nocy.
Kiedy rano wstałam, nie stało się nic szczególnego. Zero nieodebranych połączeń, smsów, po prostu nic. Chociaż cała gotowałam się ze złości na Javiera, czekałam na to, że się odezwie. Nie mogłam skontaktować się z Paulą, bo dzwoniąc do niej od razu włączała się poczta głosowa. Filip i Ines przyszli mnie pocieszysz.
- Nie przejmuj się, może to się jakoś dziś wyjaśni- pocieszała Ines.
- Nie może, tylko na pewno- krzyczał Filip.
- Spokojnie kochany-słodko powiedziała Ines oraz cmoknęła go.
Popłakałam się.
- Ojej Julciu, przepraszamy. To może ciebie tez pocałować? Będzie wtedy ci lepiej?- spytał Filip i już zaczął się do mnie zbliżać, ale odsunęłam się.
- Zwariowałeś palancie?! Nie chcę cię całować! Nie chce takich przeprosin i pocieszeń!- darłam się na niego.
- Fidźippe, nie całuj Julii! Wiem, że się przyjaźnicie, ale chyba bez przesady.....- mówiła Ines.
- Dobrze, dobrze.. Chciałem pomóc. Przepraszam rybko.
Ines i Filip chyba zapomnieli, że nadal przy nich siedzę, bo zaczęli się śmiać i łaskotać.
Zakochani- pomyślałam. Przytuliłam ich i powiedziałam, że już muszę iść. Chyba dopiero wtedy się ocknęli, bo mieli bardzo zaskoczone miny i tylko powoli kiwali głowami. Ines podbiegła do mnie i powiedziała na koniec:
- Ty też tak będziesz miała już niedługo z powrotem, uwierz mi, wszystko się ułoży. Javier jest spoko, nie zrobiłby żadnego świństwa, jestem pewna.
-Oby- westchnęłam i poklepałam Ines, a następnie wyszłam na mecz.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak zwykle na stadionie było mnóstwo ludzi. Tym razem mnie to denerwowało, bo przyszłam tutaj w jednym podstawowym celu- dowiedzieć się całej prawdy. Nadal go mocno kochałam, ale jego kłamstwa wyprowadzały mnie z równowagi. Podeszłam do ochroniarza i powiedziałam mu kim jestem. Widocznie pamiętał mnie z poprzedniej wizyty, bo wpuścił bez problemu. Po cichu przeszłam do szatni i zapukałam w niebieskie drzwi.
- Ej, ktoś puka- usłyszałam głos Marca.
- Można wejść- powiedział Puyol.
Otworzyłam drzwi, a w szatni zobaczyłam tylko Puyola, Xaviego i Bartrę.
- O Juleńka ( tak zawsze mnie nazywali). Co ty tu robisz?- zapytał Puyol.
- No bo ja...- jąkałam się, bo tak naprawdę, co ja tu robiłam?!
W tej chwili do szatni wszedł Javier.
-Uuuuuu- chłopcy zawyli naraz.
- Kochanie ty moje, ja ci wszystko wytłumaczę, bo...- zaczął tłumaczyć się Javier wcześniej znany pod pseudonimem "Javiś".
- Nawet się nie tłumacz!- krzyknęłam.
- Ale Julinku, to nie tak! Bo tu chodzi o to, że...
- Tak? Jak możesz!
- Ja...
Wyszłam, bo nie wytrzymałam. Jednak po chwili zauważyłam, że mnie goni. Biegłam szybciej, ale jest piłkarzem- okazał się szybszy. Jego oczy wyglądały na smutne, tak jakby cale pokrywały się łzami. Przeraziłam się- to było coś poważnego.
świetny rozdział zapraszam na nowy rozdział http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuńświetny rozdział, ale co sobie Javier myśli??? musi mieć dobre wytłumaczenie jego postępowania!!!!!!
OdpowiedzUsuńszybko pisz dalej ;D
Piszę :)
UsuńA to już jest tajemnica ;3
Dziękuję <3
Zastanawia mnie, o co chodzi Javierowi. Czyzby jakas mroczna tajemnica? Czekam na nowy wpis! ;)
OdpowiedzUsuńA tak w ogole to zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
http://project-barca.blogspot.com/2013/06/rozdzia-2-przede-mna-duga-podroz-na-jej.html
Pozdrawiam! :)
Chętnie wpadnę :)
UsuńJuż w następnym trochę się wyjaśni ;)
Pozdrawiam ;)
Zapraszam na nowy wpis :)
Usuńhttp://project-barca.blogspot.com/2013/07/rozdzia-4-marzenia-sa-dla-sabych-tylko.html
Serdecznie zapraszam na moje nowe opowiadania o FCB:
OdpowiedzUsuńhttp://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
http://milosc-i-fcb.blogspot.com/
Licze na komentarze:)
Zapraszam na nowe rozdziały na:
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-i-fcb.blogspot.com/
http://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
Licze na komentarze :)
Zapraszam na nowy rozdział http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNowe rozdziały :D
OdpowiedzUsuńhttp://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
http://milosc-i-fcb.blogspot.com/
Licze na komentarze