piątek, 24 maja 2013

Los campeones

-Dalej, dalej! Wszyscy wchodźcie do autobusu-poganiał kolegów Puyol.
- Chwilunię szefie- nabijał się Pique.
-Właź, bo jedziemy bez ciebie- groził Carles.
Kiedy wszyscy siedzieli już w środku, a praktycznie stali, autobus ruszył. Z początku było przy nim niewiele ludzi, ale zbliżając się coraz bardziej w stronę centrum, tłum się powiększał. Cesc, Javier oraz Pique śmiali się w najlepsze. Razem z innymi zawodnikami robili nowe zdjęcia, które znając życie mieli zamiar wrzucić na instagrama.
Ja stałam z Paulą z boku i podziwiałam wygląd Barcelony. Zawsze interesowałam się architekturą w różnych zakątkach świata. Jednak to Barcelona intrygowała mnie najbardziej. Wielkim geniuszem jak dla mnie był Gaudi, więc gdy tylko zobaczyłam w oddali Sagradę krzyknęłam:
- O Sagrada!
 

- Tak, ja też ją uwielbiam- odpowiedziała nieznajoma dziewczyna.
- Gaudi był geniuszem. Szkoda, że nie mógł jej skończyć budować..
- Racja, to przykre. Do tego wydał wszystkie pieniądze na budowę, a potem zginął pod tramwajem- posmutniała dziewczyna, po czym dodała-A tak w ogóle nazywam się Ines, a ty?
- Jestem Julia.
- Pewnie zastanawiasz się co tu robię. Jestem siostrą Cesca, przyrodnią, ale jednak siostrą- powiedziała i mrugnęła do mnie.
Była śliczną, ciemnowłosą dziewczyną średniego wzrostu. Wydawała się bardzo sympatyczna.
- Hej, miło poznać. Ja jestem dziewczyną Javiera- powiedziałam po chwili.
- A więc to ty! Podobno Javier bez przerwy o tobie opowiada, tak mówił mi Cesc.
Zaśmiałam się.
- A ty to kto?- spytała się Pauli.
- Paula, przyjaciółka Julii.
-Czy przypadkiem nie jesteś z Gerardem?
- Jeszcze nie.
- Ha! Czyli go kochasz. Myślisz o tym by z nim być- krzyknęłam triumfalnie w stronę przyjaciółki.
Po chwili we trzy się śmiałyśmy, bo zachowałam się jak dziewczynka z przedszkola. Wystarczyło abym zaśpiewała tylko jeszcze " Zakochana para Jacek i Barbara" a dziewczyny chyba pokładłyby się ze śmiechu. Ta piosenka idealnie opisywała poziom mojej dzisiejszej inteligencji. Gdy skończyłam już swoje popisy podszedł do nas Cesc i powiedział:
-¡Hola chcias! Poznałyście już Ines?
- Oj tak, już nawet rozmawiałyśmy o tym czy Paula kocha Gerarda!- nadal śmiała się Ines.
- Cicho!- szepnęła znacząco Paula.
Już chciałam znowu palnąć coś a'la "kochasz go ", ale wolałam nic nie mówić.  Gdy mijaliśmy
Plaça de Catalunya  tłum ludzi zaczął wiwatować, krzyczeć i podawać bluzki na styropianowych tarczach ,by piłkarze je podpisali. Najbardziej chętny do rozdawania autografów był Xavi i Valdes. Po chwili jakiś chłopiec wrzucił piłkę do naszego autobusu. Dostała się w ręce Javiera.
- Podpisuj! Podpisuj!- krzyczeli do niego chłopcy.
- Wy podpiszcie, ja nie jestem żadną gwiazda Barçy przecież- odparł Javier.
Uwielbiałam to w nim; był skromny, miły i zarazem bardzo dowcipny oraz szanował wszystkich ludzi. Dla mnie był jak anioł- przynosił śniadanie do łóżka, rozmawiał o wszystkich moich problemach, cieszył się z moich radości, miał zawsze dla mnie czas, a do tego nie podrywał innych dziewczyn, byłam tylko ja. Chciałam by podpisał tę piłkę i poczuł się jak tacy dobrzy gracze jak Messi, Xavi czy Iniesta.
- Podpisz ją. Ja na miejscu tego chłopca byłabym bardzo szczęśliwa gdybym dostała od ciebie piłkę- zachęciłam Javiera.
Po tych słowach Javier podszedł do mnie, pocałował i przytulił mocno.
- No już zakochani! Podpisuj ją, bo chłopiec czeka!- pośpieszył go Gerard.
- Już, już!- odkrzyknął Javier po czym rzucił chłopcu podpisaną już piłkę.
Nagle podeszła do mnie Paula i szepnęła:
- Koniecznie zabierzmy dzisiaj Filipa na tę randkę.
- Dobra, ale czemu koniecznie? Pewnie nie będzie chciał- zapytałam zdziwiona upartością koleżanki.
Paula nie powiedziała nic, tylko spojrzała w stronę śmiejącej się Ines i uśmiechnęła się od ucha do ucha. Zrozumiałam od razu co miała na myśli.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zdjęcia wzięte z parady FC Barcelony, która odbyła się 13 maja 2013 roku. Tutaj cała relacja:

www.youtube.com/watch?v=5h8MhVF-2Gg

Też dodatkowych parę zdjęć:



Kontynuować tego bloga? Ktoś czyta? :)

niedziela, 19 maja 2013

La fotografia

Kiedy wróciliśmy do domu, położyliśmy się na moim łóżku, a ja zapytałam:
- Javier, skarbie, naprawdę mogę z wami iść?
- Jasne rybko! To żaden problem.
- A problemem było by gdybym zabrała Paulę i Filipa?
- Jeśli się zmieszczą do autobusu, to myślę, że tak- powiedział.
-Dziękuję- cmoknęłam go delikatnie- Powinniśmy zeswatać Gerarda z Paula, co nie?
- O tym samym pomyślałem- krzyknął podekscytowany- Ja już się tym zajmę- powiedział i zatarł ręce jakby wymyślił jakiś nikczemny plan.
Była już 23, a ja powoli zasnęłam, bo byłam wykończona. Podczas snu czułam delikatne pocałunki w szyję. Obudziłam się i krzyknęłam:
- Przestań łobuzie. Obudziłeś mnie-powiedziałam pieszczotliwie.
- No już dobrze, dobrze. Po prostu nie mogłem się powstrzymać.
- Oj, wam chodzi tylko o jedno... Idź już spać. Kocham cię-cichutko szepnęłam po czym zasnęłam głębokim snem.
Czułam się bezpieczna wiedząc, że jest przy mnie. Gdy się obudziłam, a dokładniej gdy Javiś( tak go zdrobniale nazywałam) cudem zaciągnął mnie z łóżka już byli u nas Paula i Filip. Zegar pokazywał południe. Spałam ponad 12 godzin, to dużo nawet jak na mnie. Za dwie godziny miała zacząć się parada.  Normalni ludzie o takiej porze myślą o obiedzie, a ja planowałam co zjem na śniadanie. Po zjedzeniu parówek, Carlota wraz z Ramoną,starszą  siostrą Javiera, weszły do jadalni i zaczęły plotkować o mnie i Javierze.
- Jacy oni słodcy..- opowiadała Carlota.
- I jak do siebie pasują- dodała Ramona.
Popatrzyłam krzywo na ciotkę, która dalej ciągnęła swoją opowieść o naszym idealnym związku.
- A gdzie ty dzisiaj spałeś młody?- spytała Ramona patrząc się na mojego chłopaka.
- Yyy... No tutaj..- zakłopotał się Javier.
- Powiem mamie, ty niegrzeczny chłopczyku- powiedziała i dźgnęła go w brzuch.
- Oj, przestań już- krzyczał śmiejąc się Javier.
- Javiś, musimy już przecież iść- upierałam się.
-Javiś?- Carlota znacząco podniosła brwi.
- Carlota! Ogarnij się!- miałam ochotę jej coś zrobić.
- Pamiętaj, że mieszkasz u mnie w domu. Nie możesz mnie zabić. Poza tym musicie już iść- broniła sie Carlota.
-Tylko to cię ratuje- rzuciłam pól żartem pól serio i wyszłam wraz z przyjaciółmi z domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gdy dojechaliśmy już na miejsce piłkarze powoli zaczęli zjeżdżać się na parking. Byliśmy przy porcie w Barcelonie. Przepiękny widok, 30 stopni, delikatny wiatr i wspaniała atmosfera.
- Podoba ci się tu?- zapytał mnie Messi.
- Czy mi się podoba? Tu jest najlepiej na świecie!- powiedziałam uradowana.
- Wiem, gdy przyjechałem tutaj ponad 10 lat temu miałem to samo. Tylko chodziłem po plaży, robiłem zdjęcia i planowałem co będę robić następnego dnia. Najczęściej kończyło się na tym samym, znowu przychodziłem tutaj- uśmiechnął się Leo.
- To miejsce jest takie magiczne.   Nie sądzisz?- zapytałam.
- Tak.. W ogóle cała Barcelona ma w sobie coś magicznego.

Staliśmy i patrzyliśmy się w morze i świecące słońce nad horyzontem.
Messi był naprawdę taki jakim go opisywali- skromny i miły. Rozmawiało mi się z nim bardzo dobrze, odbieraliśmy na tych samych falach. Nagle jednak podbiegła do mnie Paula i podekscytowana krzyknęła:
- Gerri zaprosił mnie na randkę!
- Paula to wspaniale! Kiedy idziecie?
- Dzisiaj po paradzie. Może ty i Javi tez pójdziecie? Wiesz, to będzie taka podwójna randka, to znaczy jeszcze Cesc, który zawsze wszędzie chodzi z Pique i Filip, nie możemy go zostawić i w końcu znaleźć mu dziewczynę.
- Świetny pomysł! Ale nie chcemy wam przeszkadzać. Przecież to wasza randka.
- Kochana, znasz mnie, Lepiej by było jeśli tam będziesz. Gdybym zaczęła mdleć z nerwów czy wymiotować ty może mi jakoś pomożesz. Jaki to byłby wstyd gdyby się tak stało.
- No masz rację- zaśmiałam się i wsiadłam do autobusu Barcelony.
Stali tam już: Tello, Thiago, Puyol, Cesc, Jordi Alba, Xavi, Valdes i Javier. Kiedy chciałam zawołać przyjaciółkę już miałam wykrzyczeć "Paula chodź", ale tego nie zrobiłam, bo zobaczyłam ją całującą się z Pique przed autobusem. Z krzaków obok wystawał paparazzi i robił im zdjęcie.
- Pasożyt!-wydarłam się w jego stronę.
Niefortunnie w tej chwili zjawił się przy mnie Javier, objął i zapytał się do kogo krzyczę. Oczywiście ten drań to wykorzystał i cyknął nam fotkę. Właśnie w tej chwili Javier pokazał mu środkowy palec prawej ręki, a drugą trzymał na moim biodrze. To wszystko było na zdjęciu! Nie mieściło mi się to w głowie.
-Zaczęło sie- pomyślałam smutna i ruszyłam w stronę piłkarzy.

środa, 15 maja 2013

La copa

Przez następne dni wraz z Javierem chodziłam po ulicach pięknej Barcelony. Zwiedzałam, jadłam hiszpańskie potrawy; było cudownie.
 
Kiedy nadszedł dzień meczu z Osasuną, był taki zestresowany, że bałam się, ze nie da rady zagrać. Aby wygrać ligę potrzebowali wygrać ten mecz i pozbawić Mardytu marzeń o pucharze. Wtedy nie mogliby już ich dogonić, więc ten mecz był szczególnie ważny. Dostałam od niego prezent, bilety na mecz,  z dopiskiem " dziękuje, ze wytrzymałaś ze mną już 2 tygodnie". Kiedy zobaczyłam je na stoliku myślałam, że umrę z radości. A ta karteczka..po prostu podeszłam i czułe go pocałowałam. Rozbroił mnie tym napisem. Ta cudowna chwila niestety musiała się skończyć, bo musiał już lecieć, ponieważ zbierali się wcześniej.
- Trzymaj się! Wszystko będzie dobrze. Jeśli nie wygracie, pamiętaj, że dla mnie zawsze jesteś najlepszy- powiedziałam wtulając się w niego.
-Oh moja najsłodsza Julciu- odwzajemnił uścisk i wyszedł.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Tot el camp" już można było słyszeć na stadionie. Culés z flagami przede mną trochę mi zasłaniali, ale i tak było magicznie. To nie przeszkodziło mi w dobrej zabawie. Podłączyłam się pod tłum i zaczęłam śpiewać i wiwatować. Gdy zaczęli grać byłam bardzo zestresowana. Tak bardzo chciałam by wygrali. Po prostu pragnęłam zobaczyć to jak się cieszą i tańczą z radości. Już po 10 minutach wiadomo było, ze wygrają to spotkanie, bo stoperzy Osasuny dawali ciała.W 30 minucie było 2:0 dla Barçy. Tello i Sanchez tak niesamowicie wykończyli akcje, że Camp Nou wręcz oszalał. Kiedy zeszli do szatni na przerwę dostałam smsa " Najpiękniejsza, mam dla ciebie niespodziankę".
Pierwsze co sobie pomyślałam to to, że zamiast opracowywać plan dalszej gry, on wysłał mi taką słodką wiadomość. Ale co to mogło być? Oczywiście zaprzątało mi to myśli. Odpisałam tylko szybko "nie mogę się doczekać <3" i zamknęłam komórkę i zaczęłam oglądać mozaikę utworzoną przez kibiców. 

Była piękna. Druga połowa toczyła się tak samo dobrze jak pierwsza. Mecz zakończył się wynikiem 5:1 dla Barçy. Podobno Madryt do tego przegrał swoje spotkanie z Atletico 3 do 2, więc Barcelona wygrała!!! Zaraz wszyscy zaczęli tańczyć, a Tello wleciał na murawę z wielką butelką szampana. Rozpoczęła się ogromna fiesta. Zakolegowany ochroniarz przepuścił mnie i wbiegłam do nich.
- Skarbie! Świetny mecz!- krzyknęłam jeszcze z daleka do Javiera
.
- Mamy puchar- wrzeszczał i cieszył się jak dzieciak- 

Jesteś taką moją 4-listna koniczynką
 -zażartował po czym chwycił w pasie i podniósł. Zauważyłam, że lubił to robić, z reszta ja też to uwielbiałam.
- A co to za niespodzianka?- zapytałam, bo wychodziłam cała z siebie.
- Wiesz co oznacza wygranie Ligi?
- Puchar?- ogłosiłam dumna z siebie.
- Paradę! I ty jedziesz z nami!- odpowiedział kręcąc mną w powietrzu.
A ja tak wydarłam się ze szczęścia, że chyba cały stadion to usłyszał.

sobota, 11 maja 2013

Besos

- Nie słyszałeś?- powiedział Alexis do Tello.
- No nie! O co chodzi?- zaprzeczył Cristian po czym zmienił koszulkę.
Szczerze mówiąc, ja też nie wiedziałam o czym mówił Alexis, ale niezmiernie mnie to ciekawiło.
- Chłopie, gadaj wreszcie! Masz taka minę, że aż się boję!- wtrącił Marc.
- Mają być poważne zmiany. Boje się o nasze stanowiska. Już mam dość grzania ławy, a co jeśli nas zwolni?
- Nie zwolni! Gramy przecież dobrze!- odparł Tello.
- Zazdroszczę ci, ze tak sądzisz. Nie wiem czy nasza gra jest wystarczająco dobra na granie w Barcelonie.- zasmucił się Sanchez.
- No pewnie, że jesteśmy super!  Twoja gra z Mallorką 3 tygodnie temu powinna dać mu do myślenia. Ja tez strzeliłem ostatnio gola.- odparł dumnie Tello.
- A może będą to jakieś zmiany na plus dla nas?- rzekł Bartra.
- Nie wiem. Właśnie dzisiaj trener miał z nami o tym pogadać.- odpowiedział Sanchez.
- Vamos a ver! ¡Vamos! (Zobaczymy! Idziemy!)- krzyknął Puyol stojący obok, on był jak wojownik.
Naprawdę i nie były to tylko plotki.
 Czasem zdawało mi się, że zatrzymał się w starożytności i zaraz wskoczy na arenę koloseum i będzie walczył jako gladiator. Pewnie wszystko przez jego wygląd i jego waleczność.
Kiedy już chłopcy się przebrali wraz z Paulą usiadłam na ławce dla "gości". Tito nie miał chyba nic przeciwko temu, bo nawet przedstawił nas wszystkim.
- Dzisiaj na treningu są z nami dwie śliczne dziewczyny, Julia i Paula. Jak już pewnie wiecie Julia jest dziewczyną Javiera, a Paula jej przyjaciółką.
- Hehe, słyszałem, że już niedługo Paula będzie dziewczyną Pique!-przerwał mu Victor śmiejąc się jak opętany za co zaraz został ukarany kuksańcem w brzuch od Gerarda.
- No to bardzo gratuluje Gerard! - powiedział wskazując na Pique- A teraz pokażcie co umiecie dziewczynom! Szczególnie wasza dwójka!- powiedział głośno patrząc się na Javiera i Gerarda.
Zaczęli od 5 kółek biegiem. Potem pompki, brzuszki i przysiady. Następnie zaczęli ćwiczyć zabieranie piłki przeciwnikowi, rzuty karne, wolne, a potem trener przeszedł do rozmowy:
-Chodźcie tu na chwilę! Muszę z wami porozmawiać. Chciałbym wprowadzić trochę zmian u nas w drużynie. Od dzisiaj "ławkowicze" będą trochę więcej grali. Czeka nas mecz z Osasuną, więc będę miał okazję sprawdzić wasze umiejętności. Mamy dużą przewagę w tabeli, więc można tak zrobić.
Potem przedstawił im skład na nastęny mecz jaki ma zamier wystawić.
Chłopcy zaskoczeni jego decyzją po prostu zaczęli skakać z radości. Nawet Alexis zamienił wcześniejszą smutną minę na szeroki uśmiech. Kiedy trening się skończył wraz z Javierem, Pique, Cescem, Paulą i Cristianem poszliśmy do domu Javiera. Byłam tam po raz pierwszy, ale bardzo mi się podobało. Widziałam, że ma dobry gust. Salon był cały brązowo-biały, a meble w kolorze wanilii. Piłkarze od razu rzucili się na kanapę i chwycili za pady. Kłócili się kto zagra pierwszy, ale w końcu zdecydowali, że dziewczyny mają pierwszeństwo i pierwszy mecz zagram ja z Cescem. Aż do 50 minuty było 0:0, ale potem Cesc strzelił gola wykonując "loba". Trochę się podłamałam, ale doping kolegów mi pomógł. Udało mi się strzelić jeszcze 3 bramki. Fabregas siedział w bezruchu. Na początku śmiał się z mojej gry, a jak przegrał zaczął się wykręcać mówiąc "Dawałem ci fory" itp. A ja tylko śmiałam się i poklepałam go po ramieniu dodając:
-Może w rzeczywistości umiesz grać, ale w Fife jesteś cienki i przegrywasz nawet z dziewczyną.
-Chciałabyś!- zaśmiał się teatralnie.
-Kochanie, może pomożesz mi z  tym sosem?- krzyknął do mnie Javier z kuchni.
-Już lecę!- odpowiedziałam i pobiegłam w jego stronę.
Kiedy przyszłam wziąc mnie na ręce i pocałował. To było takie romantyczne. Jednak nagle wziął na łyżkę bitą śmietanę i opryskał mnie.
-Ty głupku! Pocałowałeś mnie tylko po to by mnie obrzucić tym świństwem? 
-Z tym jesteś jeszcze słodsza!- powiedział mrugając do mnie po czym pocałował mnie już bez żadnych podtekstów.


poniedziałek, 6 maja 2013

El tacón

Hej- powiedział Javier do Pedro tuż po tym jak dojechaliśmy.
-Siemka stary!- odpowiedział Pedro zamykając bagażnik od samochodu.
- Poznaj moja dziewczynę Julię.
- Hej miło cie poznać!- powiedział do mnie Pedro i uscisnął mi dłoń.
Nie mogłam w to uwierzyć. Piłkarz Barcelony podaje mi rękę.
- Hej. Mi również- odpowiedziałam spokojnie, choć tak naprawdę miałam ochotę piszczeć.
Po chwili do parkingu wjechali Cesc i Gerard.
http://www.blaugrana.pl/zdjecia/news/46e184e4abda8efb91e14d8304ab8703.jpg
- Siema Javier! Ty dzisiaj też tutaj?- przywitał go Fabregas ściskając na powitanie.
- Tak, tak. Tito wysłał mi smsa, żebym przyszedł.
- A to kto to?-wskazał na mnie- Czyżby twoja piękna dziewczyna, do której machałeś na meczu i odpowiadałeś w szatni?
- To Julia. Poznajcie się. Jula zawsze uwielbiała nasz klub, a ciebie to już szczególnie.
- Hej Julia! Bardzo miło mi to słyszeć.- przywitał mnie Cesc i przytulił.
W tej chwili coś we mnie pękło i rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam krzyczeć, że w życiu nie sądziłam, że to się zdarzy.
Słyszałam jak Paula chichotała, Javier patrzył z zazdrością, a Cesc udawał, że go dusze.
- A tamta ślicznotka to kto?- powiedział Pique pokazując na Paulę oparta o brzeg auta.
- J-a-a jestem Paula.- wydukała dziewczyna.
- Fajnie poznać! Mam nadzieje, że lubisz football i dziś na treningu zwrócisz uwagę na moja grę- powiedział Pique mrugając do niej.

- Uwielbiam! Czy ty myślałeś, że przyjechałam tu oglądać twarz mojej przyjaciółki? Przecież wszyscy, nawet ten on- wtedy pokazała na Filipa sprawdzającego na komórce giełdę- wiedzą, że moim marzeniem było cię spotkać i zobaczyć twoją klatę z bliska!- wypaliła Paula po czym zakryła ręką usta, bo zorientowała się co powiedziała.
Po chwili wszyscy się śmiali, nawet Paula.
- Jeśli tak jest to się bardzo cieszę.- powiedział dumny Pique.
- Już się trochę ogarnij, przecież wszyscy wiedza jaki z ciebie bajerant- szturchnął go Cesc.
- A gdzie reszta? Tylko wy jesteście dzisiaj na treningu?-zapytałam.
- Nie, na pewno już są na boisku lub w szatni. Oni zawsze są chwilę wcześniej, a my czasem się spóźniamy- odpowiedział Cesc uśmiechając się. Wiedział jak na niego reaguję, więc pewnie chciał sprawdzić czy wystarczy się uśmiechnąć, a ja już zacznę mdleć i upadać.
I niestety tak się stało. Może niezupełnie, bo stałam na obcasach i to dlatego się potknęłam, ale jego oczy i twarz na pewno tez się do tego przyczyniły. Złapał mnie, gdyż stał zaledwie 1 m ode mnie.
- Mam nadzieje,ze nic ci się nie stało.- odparł jak bohater.
- Nie, nic mi nie jest. Dziękuję.To tylko ten głupi obcas, średnio wychodzi mi chodzenie na szpilkach.
Widziałam minę Javiera, był zazdrosny. W ogóle nie wiedziałam czemu, bo z pewnością wiedział, że go kochałam, a Fabregas tylko żartował.
Żeby go uspokoić podeszłam do niego, cmoknęłam w policzek i pośpieszyłam, aby już szedł na trening. Chciałam, żeby wiedział, ze nie ma nikogo innego i licz się tylko on. Chyba poskutkowało, bo od razu zmienił mu się wyraz twarzy.
Kiedy weszliśmy do szatni chłopcy zaczęli się przebierać. Wraz z Paula mówiłyśmy, że zostaniemy przed drzwiami,  ale oni nalegali więc się zgodziłyśmy. Pewnie chcieli  pokazać się nam bez koszulek. Byli zupełnie jak dzieci. Garstka chłopców myśli, że dziewczyny tylko na to lecą, że nie liczy się nic więcej. Niektórzy zapewne trzymają się motta "Przypakuj, a będzie twoja". My choć nie byłyśmy takie, nie narzekałysmy, bo kto by się sprzeczał gdyby piłkarze Barçy zapraszaliby go do szatni. Jestem pewna, że wszystkie dziewczyny pewnie chciałyby wejść tam ze względu na samych piłkarzy, a faceci też ze względu na piłkarzy, ale patrząc z innego punktu widzenia.Jednak bywa to różnie, dziewczyny takie jak ja patrzą na nich tak samo jak chłopcy, liczy się gra, są legendami futbolu. Oczywiście ich uroda jest wspaniałym dodatkiem, który nadaje tej grze jeszcze większej magii.
Kiedy już byłyśmy w środku usłyszałyśmy dość ciekawą rozmowę Alexisa z Bartrą i Tello.

sobota, 4 maja 2013

La estrella

Kiedy już moi polscy przyjaciele zapoznali się z moim chłopakiem, Paula podeszła do mnie i z niezmierną ciekawością zapytała:
- Czy ten twój Javier zna piłkarzy Barçy?
 
- Przecież gra w Barcelonie, to jak ma nie znać?- odpowiedziałam śmiejąc się.
- A ty już ich widziałaś? To znaczy wiem, że byłaś na meczu, ale czy z nimi rozmawiałaś?-gadała jak nakręcona.
- Paula, wszystko w swoim czasie. Na razie to nawet go o to nie pytałam.
- Czyli nie chciałbyś? Nie chcesz ich poznać? W ogóle o tym nie myślałaś?-pytała ze zdziwieniem.
- Ja...-i w tym momencie zaczęłam piszczeć jak mała dziewczynka lub jak psychofanka- No pewnie, że bym chciała! Dzisiaj z nim pogadam!
-Hahaha! Już myślałam, ze trochę znormalniałaś, ale ty nadal jesteś taka szalona.
- Oj bardzo mi przykro.- powiedziałam z udawanym żalem i walnęłam koleżankę poduszką.
Rozpętała się bitwa. Ja nawalałam, ona nawalała.Wyglądałyśmy podobnie jak tu:
 Jednak za chwilę spytałam:
- Kochana, a czemu ciebie tak w ogóle interesują piłkarze Barçy? Przecież masz chłopaka...
- Yyyy- widziałam, że nie wiedziała co odpowiedzieć - bo..
- Tak?Wytłumacz się.
- Bo my..
- My co?- próbowałam wydobyć z przyjaciółki tę informację.
- My sobie żartowaliśmy!
- Co?-stałam oszołomiona.
- Że niby ja z Filipem? Hahahahahahahahahahahahahahahahaahhahahahah- Paula zaczęła tarzac sie po podłodze ze śmiechu dumna, że udało jej się mnie wrobić.
- Nie lubię cie!- wybiegłam z pokoju i po drodze kopnęłam z całej siły Filipa, który aż zwijał się z bólu.
- Kochanie! Co ci się stało? Po co ta agresja?- próbował uspokoić mnie Javier- Czemu chciałaś zabić Filipa i tak trzasnęłaś drzwiami?
- Może oni ci wyjaśnią?- powiedziałam pokazując na dwóch idiotów leżących na ziemi, na Paulę śmiejącą się bez pohamowania i Filipa, który chyba naprawdę porządnie dostał, bo miał minę zbitego psa i trzymał się za nogę.
- Ten tutaj- wtedy pokazał na Filipa- właśnie przed chwila mi wszystko powiedział.
- Okrutne bestie!- krzyknęłam już troszkę się śmiejąc.
Po chwili jednak nie mogłam się uspokoić i rżałam jak wariatka. Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak do siebie nie pasują i dziwiłam się sobie, że im uwierzyłam. Kiedy atmosfera już ochłonęła zarządziłam, że idziemy na miasto.
-Kotku, ja nie mogę z wami iść. Dostałem sms'a od trenera, że mam się zjawić na treningu, bo po wczorajszym meczu chce poprzyglądać się dokładniej mojej grze.- wypalił Javier.
- A może pójdziemy z tobą?- powiedziała podekscytowana Paula.
- A chcielibyście?
- Kochanie, tak!- krzyknęła Paula.
- Tylko żadne mi tu kochanie!- odparłam stanowczo.
- A ty byś chciała?- spytał mnie Javier.
- Od zawsze było to moje największe marzenie!
- To idziemy! Myślę, ze nie będą protestować jak przyprowadzę taką ślicznotę. Tylko abyś ich za bardzo nie rozpraszała.
- Hihi- zaśmiałam się jak idiotka- dziękuje. To bardzo miłe, ale myślę, że ich nie rozproszę.
- Abyś się nie zdziwiła. A co z Filipem? On tez chce iść?
- Ale gdzie?- odparował Filip.
- Proszę cię! Lepiej go nie brać. On nawet nie wie co to FC Barcelona i że istnieje ktoś taki jak Messi. Za bardzo się skupia na oszczędzaniu.- stwierdziła Paula.
- Ej, Messi to ten najlepszy rumuński bankier, nie? Czy to on wymyślił taki sysytem oszczędzania co pozwala ci na ..- odpowiadał zupełnie poważnie Filip, ale Paula mu przerwała.
- Potem nam opowiesz! Dzięki.. 
Zapanowała cisza, bo nikt nie wiedział czy się śmiać czy płakać.
-Najwyżej usiądzie na ławce i popatrzy...- powiedział krzepiąco Javier.
Wraz z Paulą umalowałyśmy się i ubrałyśmy. Chwilę później wyszłyśmy z domu do samochodu Javiera, bo on już miał prawko. Kiedy ruszyliśmy wychyliłyśmy głowy zza szyb i poczułyśmy się niczym gwiazdy filmowe. Przy takim chłopaku właśnie tak się czułam-jak jego jedyna gwiazdka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo dziękuję za te wcześniejsze bardzo miłe komentarze, To naprawdę fajne wiedzieć, że piszesz i komuś to sie podoba ;3
Teraz mam pytanko! Co chcielibyście aby było w moim opowiadaniu? ;) Napiszcie mi w komentarzu, bo bardzo chciałabym trafiać w Wasze gusta i by czytało Wam się miło :3
Buziaki ♥

środa, 1 maja 2013

Huevos Revueltos

-Mmm, to kto wczoraj wygrał w Fifę, bo nie pamiętam?- zamruczał zaspanym głosem Javier.
- Nikt nie wygrał głuptasie! Zasnąłeś od razu po przyjściu do domu tutaj na kanapie.- odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
- A ty spałaś tu ze mną cała noc? To dlatego było mi tak niewygodnie- zaśmiał się.
- Ej, to mogę w ogóle przenieść się na górę, jeśli było panu niewygodnie!
- Przestań, żartuje przecież. Spało mi się wspaniale.
- No mam nadzieje- powiedziałam wtulając się w niego.
- Jesteś głodna? Może zrobię ci śniadanie do łóżka?
- Oh, i to jak. Jakbyś mógł.
- Dla ciebie wszystko, nawet jajecznica. Dorzucę też szczypiorek i kiełbaskę jeśli chcesz.
- Haha! Jajecznica ze szczypiorkiem byłaby świetna.
Kiedy Javier odszedł już do kuchni, a ja zostałam sama w salonie, chwilę poprzewracałam się z boku na bok, a minutę później zadzwonił mój telefon.
- Halo. Czy tu Jula? Ile za minutę połączenia?- odezwał się ktoś przez telefon.
- Tak, to ja! Hej Filip!- poznałam kolegę z Polski, bo zawsze tylko on  przeliczał ile co kosztuje.
- Hej. Znalazłem tanie loty tylko za 50 zł, więc postanowiłem cię odwiedzić.

- O Jezu! Jak super! Kiedy wylatujesz?
- Prawdę mówiąc to nie wiem czy..- nie pozwoliłam mu dokończyć, bo zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Czekaj chwilkę, ktoś dobija mi się do drzwi.
Zastanawiało mnie kto może mnie odwiedzić o tak wczesnej porze. Była 10, ale jak dla mnie wciąż była to dobra godzina na sen. Dzisiaj wstałam wcześniej tylko ze względu na Javiera, bo obudził mnie swoim kręceniem się po kanapie. Nie ma to jak zacząć dzień od dźgnięcia łokciem w brzuch. Gdyby to nie był on pewnie odpłaciłabym się tym samym, ale nie mogłam oprzeć się jego urokowi i mu to darowałam.. Gdy już przywlokłam się do drzwi w kapciach z wizerunkiem królików, nagle usłyszałam szepty:
 


- No kiedy ona przyjdzie?
- Za 20 minut kończy mi się mój bilet czasowy. Dałem za niego aż 2 euro! Jeśli chcesz gdzieś potem wyjść musimy iść pieszo, bo w 20 minut pewnie nie dotrzemy do Sagrady. Jak tu cholernie drogo!
- Dżizas, cicho bądź
Tylko dwie osoby mówiły " Dżizas " oraz przeliczały ile co kosztuje. Wzięłam ogromny zamach i kopnęłam nogą w drzwi.
- Czeeeeeeeść!- wrzeszczałam z radości.
Przede mną stali Paula i Filip trzymając się za ręce. Gdy mnie zobaczyli od razu rzucili się na mnie ze szczęścia. Zaraz padliśmy na trawę i leżeliśmy tak śmiejąc się. Wreszcie byliśmy razem, tak jak dawniej. Tylko co znaczyły te splecione ręce? Czy oni....? Nie, to niemożliwe. Próbowałam o tym nie myśleć tylko cieszyć się chwilą. Jednak ta myśl nie dawała mi spokoju i zapytałam ich:
- Trochę dziwnie mi o to pytać, ale czy wy..?
- Czy jesteśmy razem?- zapytała Paula.
- Tak. Jesteśmy para.- powiedział dumnie Filip.
- Naprawdę? Nie, nie wierze wam. Wrabiacie mnie!- mówiłam stanowczo.
- Nie! Nie kłamiemy.- powiedziała Paula przytulając chłopaka.
- Ale jak to?
- Zawsze mieliśmy nieudane związki. Kiedy mi nie układało się z dziewczyną pędziłem do was i się wyżalałem. Pamiętasz? Pewnego dnia, kiedy ty już byłaś w Barcelonie, zakończyłem kolejny nieudany związek z Laurą. Paula przyszła do mnie i zaczęła mnie pocieszać. Kiedy mówiła jak jest jej przykro, że znów mnie to spotkało, pocałowałem ją. Ona odwzajemniła pocałunek i..- mówił Filip.
- Ok, szczegółów nie potrzebuje- odpowiedziałam ze śmiechem.
- To dobrze-zaśmiał się Filip- Potem zrozumiałem, ze wszystkie związki nie udawały mi się właśnie z powodu Pauli, bo to zawsze ją kochałem. Nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy.- dokończył po czym czule cmoknął Paulę.


Byłam taka zdziwiona, ale cieszyłam się szczęściem przyjaciół.
- Hehe, jak twoje powodzenie u Hiszpanów? Wypatrzyłaś sobie jakiegoś? Pewnie w snach jesteś już z jakimś graczem Barcelony! Co nie?- zakpiła ze mnie Paula uśmiechając się szeroko.
-Ja..- chciałam jej powiedzieć, ale nagle wszedł Javier.
- Bonita! ¡Tu desayuno!(Piękna! Twoje śniadanie!)- krzyknął wchodząc na dwór.
Paula stała jak wryta przez około 2 minuty. Przed chwilą śmiała się z tego, że nikt mnie nie chce, a tutaj przystojny Hiszpan w bokserkach wychodzi z jajecznicą w ręku krzycząc do mnie " bonita "
- Gracias Javier!- powiedziałam i pocałowałam chłopaka, po czym powiedziałam do Pauli:
 -Tak skarbie, lepiej nie jest nawet w snach- i mrugnęłam do przyjaciółki.