-Cesc, za niego trzeba się poważnie wziąć!- krzyknęłam.
-Może i masz racje, on sie stacza.
Kiedy zamieniliśmy ze sobą swoje zdanie na temat Leo, Cesc zaparkował przy Camp Nou. Chwycił mnie za rękę i pobiegliśmy szybko znaleźć Leo, nim zrobią to paparazzi. Kiedy biegliśmy tylnym wejściem do szatni, gdyż zdawało nam sie, że to właśnie tam ukrywa się Messi, jakaś gromadka dziewczyn podbiegła do
Krzyczały do niego łamanym hiszpańskim, aby dał im autografy. Jedna rzuciła sie na niego i dała mu buziaka. Inne stały i się śmiały, a kiedy najwyższa z nich krzyknęła "ooh dajesz młoda"po polsku, nie wytrzymałam i wrzasnęłam
- Dziewczyny, co wy sobie myślicie, że Cesc to lalka? Że możecie go całować i jemu to nie przeszkadza?!
Zbladły, wytrzeszczyły oczy i uciekły, bo zbliżała się do nich ochrona, ponieważ weszły tylnym wejściem nielegalnie. Kiedy wytłumaczyłam Czesiowi co powiedziałam, pocałował mnie mocno i złapał za rękę.
-Teraz czas na nas skarbie. Misja Leo. Pamiętasz?-spytał.
-A, no tak, pamietam skarbie.
Pobiegliśmy w stronę szatni, i tak jak myśleliśmy Leo tam byl. Trzymał w ręku piwo i cos mamrotał.
-Leo szybko! Wychodzimy! Do domu! Już!- krzyczał Cesc.
-Już szefie, jeszcze tylko się załatwię- i wtedy zaczął rozpinać spodnie- chwileczkę panie Fàbregas.
-Nie, Lionel,nie tu debilu!
Cesc pociągnął go za sobą i razem wlokliśmy go przez korytarze Camp Nou. Kiedy przekraczaliśmy próg stadionu zaatakowali nas paparazzi. To pewnie te głupie dziewuchy ich tam napusciły. Zrobili nam mnóstwo fotek. Kiedy wsiedliśmy do auta zobaczyłam, że Messi nadal miał w ręku puszkę po piwie oraz rozpięty rozporek i guzik od spodni. Cesc na policzku miał odciśnite czerwone usta, a ja moją pidżmkę, która składała się z krótkich spodenek oraz bluzki na ramiączka oraz zarzuconego sweterka. To bedą jutro ludzie mieli ubaw. Jak juz zobaczą nasze zdjęcia na okładce gazet będą się zastanawiać do czego doszło i o co w tym wszystkim chodzi. Nie chcę tu pisać brzydkich słów, ale prawdę jestem wkurzonaaa!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pozdrawionka! Przepraszam za tak długą nieobecność. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze o mnie pamięta.
Besos xxx