środa, 15 maja 2013

La copa

Przez następne dni wraz z Javierem chodziłam po ulicach pięknej Barcelony. Zwiedzałam, jadłam hiszpańskie potrawy; było cudownie.
 
Kiedy nadszedł dzień meczu z Osasuną, był taki zestresowany, że bałam się, ze nie da rady zagrać. Aby wygrać ligę potrzebowali wygrać ten mecz i pozbawić Mardytu marzeń o pucharze. Wtedy nie mogliby już ich dogonić, więc ten mecz był szczególnie ważny. Dostałam od niego prezent, bilety na mecz,  z dopiskiem " dziękuje, ze wytrzymałaś ze mną już 2 tygodnie". Kiedy zobaczyłam je na stoliku myślałam, że umrę z radości. A ta karteczka..po prostu podeszłam i czułe go pocałowałam. Rozbroił mnie tym napisem. Ta cudowna chwila niestety musiała się skończyć, bo musiał już lecieć, ponieważ zbierali się wcześniej.
- Trzymaj się! Wszystko będzie dobrze. Jeśli nie wygracie, pamiętaj, że dla mnie zawsze jesteś najlepszy- powiedziałam wtulając się w niego.
-Oh moja najsłodsza Julciu- odwzajemnił uścisk i wyszedł.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Tot el camp" już można było słyszeć na stadionie. Culés z flagami przede mną trochę mi zasłaniali, ale i tak było magicznie. To nie przeszkodziło mi w dobrej zabawie. Podłączyłam się pod tłum i zaczęłam śpiewać i wiwatować. Gdy zaczęli grać byłam bardzo zestresowana. Tak bardzo chciałam by wygrali. Po prostu pragnęłam zobaczyć to jak się cieszą i tańczą z radości. Już po 10 minutach wiadomo było, ze wygrają to spotkanie, bo stoperzy Osasuny dawali ciała.W 30 minucie było 2:0 dla Barçy. Tello i Sanchez tak niesamowicie wykończyli akcje, że Camp Nou wręcz oszalał. Kiedy zeszli do szatni na przerwę dostałam smsa " Najpiękniejsza, mam dla ciebie niespodziankę".
Pierwsze co sobie pomyślałam to to, że zamiast opracowywać plan dalszej gry, on wysłał mi taką słodką wiadomość. Ale co to mogło być? Oczywiście zaprzątało mi to myśli. Odpisałam tylko szybko "nie mogę się doczekać <3" i zamknęłam komórkę i zaczęłam oglądać mozaikę utworzoną przez kibiców. 

Była piękna. Druga połowa toczyła się tak samo dobrze jak pierwsza. Mecz zakończył się wynikiem 5:1 dla Barçy. Podobno Madryt do tego przegrał swoje spotkanie z Atletico 3 do 2, więc Barcelona wygrała!!! Zaraz wszyscy zaczęli tańczyć, a Tello wleciał na murawę z wielką butelką szampana. Rozpoczęła się ogromna fiesta. Zakolegowany ochroniarz przepuścił mnie i wbiegłam do nich.
- Skarbie! Świetny mecz!- krzyknęłam jeszcze z daleka do Javiera
.
- Mamy puchar- wrzeszczał i cieszył się jak dzieciak- 

Jesteś taką moją 4-listna koniczynką
 -zażartował po czym chwycił w pasie i podniósł. Zauważyłam, że lubił to robić, z reszta ja też to uwielbiałam.
- A co to za niespodzianka?- zapytałam, bo wychodziłam cała z siebie.
- Wiesz co oznacza wygranie Ligi?
- Puchar?- ogłosiłam dumna z siebie.
- Paradę! I ty jedziesz z nami!- odpowiedział kręcąc mną w powietrzu.
A ja tak wydarłam się ze szczęścia, że chyba cały stadion to usłyszał.

7 komentarzy:

  1. Super, że Barca wygrała <3 A Julka jest ogromną szczęściarą, że może z nimi jechać na paradę! Ja tez tak chcę! <3 CZekam na następny i zapraszam na: http://por-siempre-barcelona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bym bardzo tak chciała <3
      Dzięki wielkie :D
      Wpadnę ;)

      Usuń
  2. Barca musiała wygrać!!! ^^
    Jula to ma fajnie... ;)
    pisz dalej!!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D
      No a jak, Mistrzowie <3
      Zazdroszczę jej ;D

      Usuń
  3. A dla Pauli biletów już nie było? Smutam sie :c
    Oprócz tego bardzo fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki. Dobrze wiesz, ze to był prezent od Javiera ;D Ty niedługo bedziesz :>

    OdpowiedzUsuń